Trener Elmedin Omanić nie szczędził gorzkich słów po czwartej w sezonie porażce Katarzynek. – Zagraliśmy fatalnie – przyznaje szkoleniowiec Energi Toruń.
W Toruniu było spore nadzieje na pierwsze zwycięstwo w tym sezonie, zwłaszcza gdy okazało się, że Enea AZS Politechnika zagra bez swojej największej gwiazdy pod koszem – Jessiki Carter. Niestety, swój plan na ten mecz gospodynie realizowały jedynie do przerwy.
– Zabrakło nam wszystkiego, nawet nie wiem do czego się odnieść. To jest po prostu wstyd. Musimy przeprosić kibiców, którzy przyszli na mecz. To była żenada i tego nie sposób było oglądać. Robiliśmy mnóstwo głupich rzeczy, po przerwie w kilkadziesiąt sekund pozwoliliśmy rywalkom wrócić do gry o zwycięstwo. Moje zawodniczki są fajne, pięknie trenują, uśmiechają się, ale z meczu na mecz jest coraz gorzej. Nie wiem, muszę się zastanowić czy jest sens, żebym to dalej prowadził – powiedział Elmedin Omanić.
Oberwało się nawet Asianae Johnson, która w tym meczu zdobyła aż 29 punktów i ze średnią 21,50 jest drugą strzelczynią ligi.
– AJ zdobywa sporo punktów, ale gorzej radzi sobie z prowadzeniem zespołu. To nie jest koszykówka, jaką chcielibyśmy grać. Nie potrzebujemy streetballu, ale poważnego grania, także w obronie. Cały zespół spudłował mnóstwo prostych rzutów spod kosza, czasami w trzech kolejnych akcjach. A wystarczy wpaść na trening: La Mama trafia osiem na dziesięć z gry, dziesięć na dziesięć z wolnych. Przychodzi mecz i tego nie ma – narzeka Elmedin Omanić.
O brak umiejętności wykorzystania problemów rywalek pod koszem zapytaliśmy także Nicolę Baturę.
– Nie potrafię odpowiedzieć dlaczego to tak wyglądało. Trenujemy dobrze, wykonujemy dobrą robotę każdego dnia, a to nie przekłada się potem na mecze. Musimy szukać innych opcji i sposobów rozwiązania tego problemu – powiedziała młoda podkoszowa.
Dla poznanianek było to czwarte zwycięstwo w tym sezonie, ale jak podkreślił trener Wojciech Szawarski, najcenniejsze, bo odniesione na trudnym terenie.
– Ten wynik nie oddaje przebiegu meczu, walka była zacięta i kosztowało nas to bardzo wiele. W końcówce przewaga urosła, ale dla nas to był bardzo ciężki mecz. Jestem zadowolony zwłaszcza z zaangażowania w obronie. W ataku opcji bez Carter mamy mniej, a do przerwy graliśmy po prostu za wolno. Gdy przyspieszyliśmy w drugiej połowie, to braku naszej środkowej nie było widać. Staramy się budować drużynę i widać progres z meczu na mecz – podsumował Wojciech Szawarski, trener Enea AZS Politechniki Poznań.
Najlepszą zawodniczką poznańskiej drużyny była ekstorunianka Aleksandra Pszczolarska, która zdobyła aż 25 punktów.
– Spodziewałyśmy się, że będzie trudno, bo tak zawsze jest w Toruniu. Cieszymy się podwójnie: udało się wysoko wygrać i zagrałyśmy jak drużyna – podkreśliła utalentowana skrzydłowa.
Robert Berent






