Derby pełne zwrotów akcji, ale jednak dla gości z Bydgoszczy

gru 29, 2024

W sobotni Jedno jest pewne: tego meczu kibice długo nie zapomną. Energa Toruń po dogrywce i fantastycznych emocjach przegrała z Basketem 25 Bydgoszcz i jeszcze będzie musiała powalczyć o miejsce w play off.

Energa Toruń – Basket 25 Bydgoszcz 87:96 (21:6, 18:24, 19:22, 23:29, d. 6:15)

Energa: Wheeler 23, Stankiewicz 19 (1), Mortensen 14 (2), Batura 9, Kapinga Maweja 6 oraz Walczak 9, Marcinkowska 5, Ossowska 2, Grządziela 0.

Basket 25: Porchia 23, 15 zb., Michałek 16 (4), Ebo 16, 11 zb., Sobiech 12 (1), Drop 5 (1) oraz Keller 16 (2), Milijković 5 (1), Pawlikowska 3 (1), Maławy 0.

Po pierwszej kwarcie zanosiło się na jednostronny mecz w Arenie Toruń. Gospodynie szybko zbudowały 15-punktową przewagę pod wodzą swoich szybkich obwodowych Savannah Wheeler i Angeliki Stankiewicz. Bydgoszczanki miały kolosalne problemy w ataku, z 16 swoich rzutów z gry w 1. kwarcie trafiły… jeden.

Katarzynki kontrolowały przebieg wydarzeń na parkiecie do końcówki trzeciej kwarty. Przewaga co prawda już nie rosła, momentami topniała poniżej 10 punktów, ale była bezpieczna. Basket 25 miał jednak coraz większe oparcie pod koszem, gdzie rywalizację o zbiórki zdominowały Lauren Ebo i Taisheka Porchia. Obie Amerykanki zebrały z tablic do spółki dokładnie połowę z 52 zbiórek bydgoskiego zespołu.

Długo jednak przyjezdnym brakowało mocy i skuteczności w ataku, ale rozwiązaniem okazały się rzuty z dystansu. Po przerwie zaczęły trafiać Karina Michałek, Wiktoria Keller, a nawet Wiktoria Sobiech i w dogrywce Amelia Pawlikowska. Niestety, Katarzynki w tym elemencie były fatalne i mecz zakończyły ze skutecznością…. 14 procent (3/22).

Basket 25 wykorzystał zamieszanie w toruńskiej ekipie, gdy pod koniec trzeciej kwarty musiała zejść z kontuzją Martyna Walczak (potem jednak wróciła do gry). Zastępująca ją La Mama Kapinga Maweja wybitnie nie miała swojego dnia i myliła się w prostych akcjach pod koszem (2/7 z gry). Bydgoszczanki odrobiły bardzo szybko straty, a w ostatniej kwarcie prowadziły już 74:67 w 38. minucie. Po meczu? Nic z tego! Największe emocje dopiero jeszcze czekały kibiców.

Seria błędów w ostatnich minutach kosztowała Basket 25 całą przewagę, choć Energa musiała sobie radzić bez Elmedina Omanicia, który za dwa faule techniczne został odesłany do szatni. Na 0,6 sekundy przed końcem regulaminowego czasu przyjezdne prowadziły jeszcze 81:78 i miały piłkę z boku, ale najpierw wyrzuciły ją w aut, a potem nie upilnowały Sarah Mortensen, która trafiła za 3 na dogrywkę.

W dodatkowym czasie gry to Energa pierwsza objęła prowadzenie po dwóch celnych wolnych Walczak, ale potem Basket 25 odpowiedział serią 11:0 i to mimo tego, że za faule parkiet opuściły wcześniej Keller, Michałek i Sobiech. Bydgoszczanki nie tylko wygrały mecz, ale mają także teraz lepszy bilans dwumeczu, co może mieć jeszcze znaczenie w rywalizacji o miejsce w play-off.

Kolejny mecz Energa Toruń rozegra 5 stycznia w Lublinie z Polskim Cukrem AZS UMCS Lublin.

? Robert Berent