Wynik na miarę możliwości, choć można było pokusić się o kilka wygranych meczów więcej – mówią ci, którzy Energą Polski Cukier Toruń zarządzają od lat. Trwają już prace, aby kolejny sezon był jeszcze lepszy.
Katarzynki w tym sezonie wróciły po pięciu latach przerwy do play off. Tam odpadły po dwóch meczach z KGHM BC Polkowice, który potem sięgnął po mistrzostwo Polski. Dlatego satysfakcja z niezłego wyniku w sezonie konkuruje z rozczarowaniem, bo można było choćby jeden mecz w play off urwać.
Prezes Maciej Krystek:
– To był młody zespół, który zgrywał się i uczył w trakcie sezonu. Mieliśmy doświadczone Angelikę Stankiewicz i Jowitę Ossowską, pozostałe zawodniczki praktycznie zaczynały swoją profesjonalną karierę. Nawet dla naszych zagranicznych koszykarek był to pierwszy poważny sezon, większe doświadczenie miała jedynie La Mama Kapinga Maweja. Było z pewnością kilka meczów dodatkowo do wygrania, były szanse na wyższe miejsce w play off, ale chyba nie byliśmy w stanie osiągnąć więcej w tej rundzie.
Co się udało? Na pewno trafione okazały się wszystkie transfery pod względem charakterów i zaangażowania. Trener Elmedin Omanić i wszystkie koszykarki podkreślają, że świetnie im się pracowało w Toruniu.
– To był najfajniejszy zespół, w jakim kiedykolwiek grałam. Stworzyliśmy naprawdę fajny, zgrany kolektyw, nie tylko pod względem sportowym. Zawsze stałyśmy za sobą murem, wspierałyśmy się nawzajem. Tym bardziej szkoda, że tak szybko się skończyło. Ale tylko w tym sezonie, bo będą jeszcze następne – podkreśla Jowita Ossowska.
Dla klubu ważniejsza nawet od powrotu do play off jest kondycja finansowa. Skończyły się już niezapłacone rachunki, skończyły pozwy byłych koszykarek i zakazy transferowe z powodu zaległości. W Toruniu jest może nie jest bogato, ale za to bezpiecznie i wiarygodnie.
– To był pierwszy sezon od kilku lat zupełnie spokojny pod względem organizacyjnym i finansowym. W 2019 rozpoczęliśmy program naprawczy i przez trzy kolejne lata tak naprawdę walczyliśmy o przetrwanie, w tym czasie istnienie klubu było naprawdę zagrożone. To był czas żelaznej dyscypliny finansowej, planowania każdej złotówki i dzięki temu powoli klub wstawał z kolan – mówi dyrektor Krystyna Bazińska-Michałowska.
Na razie toczą się rozmowy ze sponsorami, budżet na kolejny sezon jest niewiadomą, ale są już pierwsze plany na budowę składu.
– Chcielibyśmy, aby została z nami La Mama Kapinga Maweja i wszystkie Polki. Wszystkie wyraziły taką wolę, przedstawiły swoje warunki i będziemy teraz rozmawiać – mówi Krystyna Bazińska.
Kongijka zakończyła sezon ze średnimi 13,7 punktów i 9 zbiórek, co dało jej 10. miejsce w Orlen Basket Lidze Kobiet pod względem efektywności gry. Jeśli przedłuży kontrakt, to zajmie w Toruniu jedno z dwóch miejsc w składzie dla zawodniczek spoza Europy, drugie będzie zapewne zarezerwowane dla rozgrywającej. Oprócz tego klub będzie mógł jeszcze zatrudnić jedną Europejkę. Bez zmian pozostaje obowiązek dwóch Polek na parkiecie w każdym momencie meczu, w tym jednej w kategorii młodzieżowej.
Robert Berent