Ten mecz od początku nie układał się naszym koszykarkom. Energa Toruń przegrała z VBW Gdynia różnicą 30 punktów.
Energa Toruń – VBW Gdynia 60:90 (15:23, 12:25, 19:25, 14:17)
Energa: Kapinga Maweja 20, Mortensen 6 (2), Wheeler 6, Batura 4, Stankiewicz 2 oraz Walczak 10 (1), Marcinkowska 6 (2), Grządziela 6, Ossowska 0, Conte 0, Urban 0.
VBW: Jones 29, Ułan 16 (3), Hebard 9, Wrzesiński 4, Kastanek 3 (1) oraz Stasiak 9 (3), Stoupalova 8, Wesołowska 5 (1), Tomasik 5 (1), Zalewska 2, Podgórna 0, Jakubiuk 0.
Torunianki od pierwszych minut miały problemy ze sforsowaniem obrony gdynianek i zdobywaniem punktów. Po sześciu minutach przegrywały już 6:21. Potem było niewiele lepiej. Liderki ORLEN Basket Ligi Kobiet narzuciły tempo, którego Katarzynki nie były w stanie dotrzymać i na przerwę schodziły ze stratą aż 21 punktów.
W drugiej połowie gra była bardziej wyrównana, ale nie miało to żadnego znaczenia dla losów meczu. Torunianki próbowały zniwelować część strat, ale gdynianki na niewiele im pozwalały.
W ekipie VBW nie do zatrzymania była Stephanie Jones, która trafiła 13 ze swoich 18 rzutów z gry, była bezbłędna z wolnych i dołożyła jeszcze 7 zbiórek. Właśnie przewaga pod tablicami była jednym z elementów, który zdecydował o wysokim zwycięstwie lidera (43:23 w zbiórkach). Gdynianki miały także 32 asysty i ponad 50 procent skuteczności z gry.
W Enerdze wyróżniła się La Mama Kapinga Maweja, której przerwa w rozgrywkach wyraźnie się przysłużyła. Środkowa trafiała osiem rziutów na jedenaście prób. Zespołowo jednak Katarzynki miały zaledwie 39 procent z gry i fatalne 23 procent z dystansu (5/22).
W kolejnym meczu Energa Toruń zagra na wyjeździe, 23 lutego, z Polonią Warszawa.
Robert Berent