To był jeden ze słabszych występów „Katarzynek” przed własną publicznością w tym sezonie. Dlaczego tak się stało? Odpowiadają Elmedin Omanić i Sarah Mortensen.
Energa Toruń przegrała z VBW Gdynia różnicą 30 punktów. Trener Elmedin Omanić narzekał trochę na mniejsze zaangażowanie niektórych zawodniczek, ale do zespołu nie miał większych pretensji.
– Nie twierdzę, że nam nie zależało, ale ten mecz miał dla nas przede wszystkim znaczenie treningowe. Chcieliśmy sprawdzić, gdzie są największe problemy w naszej obronie i co musimy poprawić w najbliższych tygodniach. Dlatego nie zmienialiśmy sposobu defensywy, gdy gdynianki zaczęły trafiać z dystansu. Taki był plan, no może poza zbyt małym zaangażowaniem kilku zawodniczek. Dobrze zagrały La Mama Kapinga Maweja i Łucja Grządziela, ale pozostałe jakby nie dotarły mentalnie na halę. Mam nadzieję, z w kolejnych meczach będzie pod tym względem lepiej – mówi Elmedin Omanić.
Jedną z tych mniej aktywnych koszykarek była z pewnością Sarah Mortensen, która oddała tylko pięć rzutów z gry.
– Musimy w kolejnych meczach zdecydowanie lepiej zagrać w defensywie i ofensywie. To była dla nas dobra lekcja i dobry początek przygotowań do play off. Będziemy kontynuować ciężką pracę i już nie możemy się doczekać, co się wydarzy za kilka tygodni – nie kryje nadziei duńska skrzydłowa.
Za to bardzo usatysfakcjonowany wyjeżdżał z Torunia trener VBW Gdynia, bo tym zwycięstwem jego zespół zbliżył się do triumfu w całej rundzie zasadniczej Orlen Basket Ligi Kobiet.
– Potraktowaliśmy ten mecz bardzo poważnie. Toruń to bardzo zdradliwie miejsce, Energa potrafi we własnej hali pokonać znacznie mocniejszych od siebie rywali, stawiła nam także opór w Gdyni. Dlatego przygotowywaliśmy się bardzo solidnie do tego meczu, a ja jestem zadowolony, że moje zawodniczki potrafiły to wykorzystać na parkiecie – podsumował Philip Mestdagh.
Marissa Kastanek podkreśliła, że trzy statystyki były kluczowe w tym meczu i zdecydowały o wysokim zwycięstwie jej zespołu.
– Po pierwsze zbiórki, w których naprawdę zmiażdżyłyśmy gospodynie, mieliśmy aż 32 asysty, nie pamiętam takiego wyniku naszej drużyny w tym sezonie i tylko 7 strat. To wszystko złożyło się na nasz dobry wizerunek na parkiecie, odpowiednią koncentrację i ponad 50 procent skuteczności. Naszym celem jest medal i ten mecz był początkiem drogi – powiedziała reprezentantka Polski.
Robert Berent