Katarzynki w pierwszym meczu ORLEN Basket Ligi Kobiet postawiły twardy opór faworytowi z Wrocławia. Zdaniem trenera Elmedina Omanicia, zabrakło zespołowych akcji i La Mamy Kapingi Maweji pod koszem w drugiej połowie.
Energa Toruń przegrała ze Ślęzą Wrocław 60:66. Torunianki po przerwe miały szansę przejąć ten mecz i powalczyć o niespodziewane zwycięstwo na inaugurację ligi. Czego zabrakło?
– Zimnej głowy w niektórych momentach. Dużym problemem dla nas były faule La Mamy i jej brak na parkiecie w ostatnich 15 minutach meczu. Nie do końca zgadzam się z decyzją sędziego, który ukarał ją faulem technicznym. To spokojna dziewczyna, nie pamiętam, żeby kiedykolwiek reagowała nerwowo na parkiecie – mówi Elmedin Omanić. – Za dużo było indywidualnego grania, zwłaszcza Asianae Johnson musi się lepiej dzielić piłką z koleżankami. Popełniliśmy bardzo dużo niewymuszonych błędów, może to wynikało z braku doświadczenia. Pamiętajmy, że przegraliśmy z jakościowo dużo lepszym zespołem z dużo szerszą rotacją. To nie jest zły wynik. Mamy teraz Gdynię, Lublin, Poznań, cztery bardzo trudne kolejki na start, szkoda, że nie udało się zacząć od niespodzianki, takie zwycięstwo bardzo by nam pomogło – dodaje szkoleniowiec toruńskich Katarzynek.
Po długiej przerwie znowu w toruńskiej koszulce zobaczyliśmy Karolinę Podkańską. Na razie skrzydłowa zagrała 7 minut i trafiła jeden rzut z gry. Zapytaliśmy ją o przyczyny nieskuteczności w akcjach pod koszem. Energa w tym meczu trafiła tylko dziewięć rzutów za 2 punkty na 39 prób.
– To wynikało z braku dokładności, może głowa nie dojechała. Były fragmenty meczu, gdy za mało dzieliłyśmy się piłką, nie potrafiłyśmy odnaleźć się na czystych pozycjach, a próbowałyśmy na siłę przebić się pod kosz. Poprawimy zgranie, zrozumienie i będzie lepiej. Szkoda, że zabrakło nam zimnej głowy w kilku akcjach, zdecydowanie także zbiórka leżała w drugiej połowie, zabrakło nam La Mamy pod koszem. Działamy dalej. Ślęza aspiruje do pierwszej czwórki i na tym tle wypadłyśmy nieźle. Jeśli poprawimy te kilka niedociągnięć, które wynikały często z głupoty, to będzie dużo lepiej – przekonuje Karolina Podkańska.
Trener Ślęzy Arkadiusz Rusin cieszył się ze zwycięstwa, ale na temat gry swojej drużyny miał do powiedzenia kilka gorzkich słów.
– Czas sparingów i łatwego grania się skończył, to było widać w tym meczu. Mieliśmy być przygotowani, ale na parkiecie to wyglądało bardzo słabo. Zwykle gra się tak, jak przeciwnik pozwala, a Energa postawiła nam twarde warunki, wymagam jednak od zespołu znacznie więcej. Dwadzieścia strat to karygodne na tym poziomie. Wydawało mi się, że mam dwie, trzy opcje na jedynce, ale w tym meczu żadna z nich nie zafunkcjonowała zgodnie z moimi oczekiwaniami. Jedyny pozytyw tego spotkania to zwycięstwo – przyznał szkoleniowiec.
Aleksandra Mielnicka dodała:
– Zaczynamy sezon od zwycięstwa, choć nie w takim stylu, jaki sobie wymarzyłyśmy. Czeka nas dużo pracy na treningach, żeby wyeliminować te wszystkie błędy. Byłyśmy dobrze przygotowane, ale koncentracja i skupienie gdzieś poszły na bok. Gratulacje dla torunianek za walkę.
Robert Berent






