Liczyliśmy z pewnością na więcej, ale tym razem Polski Cukier AZS UMCS Lublin okazał się zdecydowanie lepszy od naszej drużyny.
Energa Polski Cukier Toruń – Polski Cukier AZS UMCS Lublin 68:90 (17:17, 15:22, 19:34, 17:17)
Energa Polski Cukier: Kapinga Maweja 23, 8 zb., Washington 14 (1), 7 as, Stankiewicz 9 (1), Strong 9 (1), Sobiech 4 oraz Deura 6, Ossowska 3, Krupa 0, Trzymkowska 0, Conte 0, Urban 0.
Polski Cukier AZS UMCS: Shook 22 (4), Burton 16 (1), Gustavvson 11, 10 zb., Fiszer 5 (1), Ullmann 5 oraz Zięmborska 16 (4), Goss 11 (2), Adamczuk 2, Nassisi 2, Goszczyńska 0
Torunianki zaczęły od kilku zbyt nerwowych i nieskutecznych akcji w ataku, ich rywalki prowadziły 6:0. Na pierwsze trafienie z gry czekaliśmy 2,5 minuty i wreszcie ładną akcją pod koszem popisała się La Mama Kapinga Maweja. Mistrzynie Polski na szczęście także nie grzeszyły skutecznością, więcej było w tej kwarcie fauli rzutów wolnych niż udanych akcji. W 6. minucie to Energa Polski Cukier prowadziła 10:8.
Przez pierwszy kwadrans gry to gospodynie częściej były na czele, ale była to przewaga skromna, najwyżej 2-3 punktowa. Do jej powiększenia brakowało przede wszystkim trafień z dystansu. Pod tym względem lepiej wiodło się lubliniankom, które w krytycznych chwilach mogły liczyć na dystansowe trafienia Brii Goss lub podkoszowej Kylee Shook.
Właśnie po takich akcjach w połowie 2. kwarty Polski Cukier AZS UMCS odskoczył na 24:31 i trener Elmedin Omanić musiał ratować się przerwą na żądanie. Energa Polski Cukier w tym momencie miała 1/11 za 3 (jedyne trafienia Asii Strong), a rywalki 5/10.
W 19. minucie po kolejnej „trójce” Aleksandry Zięmborskiej mistrzynie Polski prowadziły już 10 punktami. W ofensywie brakowało nam również punktów obwodowych liderek: bardzo pieczołowicie pilnowane Keishana Washington miała 1/5 z gry, a Angelika Stankiewicz 1/6 do przerwy.
Mimo tych wszystkich kłopotów po pierwszej połowie gospodynie przegrywały tylko 7 punktami i wszystko wydawało się jeszcze możliwe. W przerwie skuteczniejsze poprawki wprowadziły jednak lublinianki.
Do wciąż dużej skuteczności z dystansu (44 proc. w całym meczu) dołączyła się niewidoczna do przerwy liderka lubelskiej drużyny Elin Gustavsson, która wspólnie z Shook zupełnie rozmontowała toruńską defensywę pod koszem.
Wystarczyło 5 minut, kilka nieudanych akcji Katarzynek i Polski Cukier AZS UMCS prowadził rekordową różnicą 26 punktów. Później, jak to trafnie ocenił trener gości Krzysztof Szewczyk, obie drużyny chciały jak najszybciej ten mecz zakończyć.
Kolejny spotkanie zagramy na wyjeździe, 19 stycznia, ze Ślęzą Wrocław.
Robert Berent