Trzy kwarty pełne emocji i równej walki, ale w ostatniej części to koszykarki z Wrocławia dyktowały już warunki gry. Najlepszy mecz w barwach Katarzynek rozegrała Wiktoria Sobiech.
Energa Polski Cukier Toruń – Ślęza Wrocław 71:94 (22:22, 20:21, 25:29, 4:22)
Energa Polski Cukier: Maweja 17, 7 zb., Sobiech 16 (2), 7 zb., Strong 15, 9 zb., Stankiewicz 14, 6 as., Washington 7 oraz Osowska 2, Boiko 0, Krupa 0.
Ślęza: Held 36 (5), Baker 20, Kurach 14 (1), Pyka 5, Nunn 2 oraz Strautmane 14 (4), Stefańczyk 3, Mielnicka 0.
Faworytem meczu były wrocławianki, które przyjechały do Torunia z bilansem 3-1, ale gospodynie także miały swoje nadzieje. Po niezłym meczu w Lublinie trener Elmedin Omanić liczył na niespodziankę w Arenie Toruń.
Od pierwszych minut kibice oglądali na parkiecie bardzo wyrównaną walkę. W pierwszej fazie meczu aktywna była La Mama Kapinga Maweja, która nie tylko zdobyła 9 punktów w 1. kwarcie, ale też wymusiła dwa faule Schaquilla Nunn, najmocniejszej swojej rywalki pod koszem i wysłała ją na ławkę rezerwowych. Kongijka rozgrywa swój trzeci sezon w Europie, ale sama przyznaje, że dopiero u trenera Omanicia uczy się ustawionej i taktycznej koszykówki. Po jej akcjach w 4. minucie było 13:6 i Arkadiusz Rusin musiał ratować się przerwą.
Po przerwie Katarzynki początkowo trochę odbiły się od ustawionej strefy Ślęzy, Maweja musiała odpocząć na ławce i w 8. minucie rywalki odrobiły wszystkie straty. Kłopoty miała Keishana Washington, która była umiejętnie wybijana z rytmu przez defensorki Ślęzy (pierwsze trafienie z gry dopiero w 14. minucie, w całym meczu 2/12 z gry i 5 strat).
Torunianki nieco straciły rytm gry w ataku, zbyt wiele było indywidualnych akcji i złych decyzji rzutowych, a bardzo brakowało trafień z dystansu (3/20). Grające bardziej cierpliwie wrocławianki odskoczyły na 23:30 w 14. minucie i tym razem trener Omanić musiał prosić o minutę przerwy na naradę ze swoim zespołem.
Nie było sposobu na zatrzymanie Alexy Held, która już w 1. połowie uzbierała 22 punkty (7/11 z gry). Katarzynki odpowiedziały jeszcze bardziej zespołową koszykówką i objęły prowadzenie 40:38. Do szatni z prowadzeniem schodziły jednak wrocławianki (43:42).
Na początku 2. połowy torunianki straciły trenera. Elmedin Omanić po scysji z jednym z sędziów otrzymał dwa przewinienia techniczne i został odesłany do szatni. Wrocławianki wykorzystały to zamieszanie i szybko powiększyły przewagę do 12 punktów. Dwa razy z dystansu trafiła znowu Held. Australijka do Torunia przyjechała ze skutecznością poniżej 20 procent za 3, a na Bema trafiła 5 z 9 rzutów.
Katarzynki jeszcze raz się zerwały do walki. Bardzo dobrą kwartę rozegrała Wiktora Sobiech, która wyraźnie ostatnio popracowała nad rzutami z dystansu. Po serii 10:0 naszej drużyny znowu było blisko remisu.
Przed ostatnią kwartą Ślęza prowadziła pięcioma punktami i nic jeszcze nie było przesądzone. Wyraźnie jednak zmęczone gospodynie rozpoczęły ostatnią część bardzo źle, grały coraz bardziej nerwowo i w sumie w ciągu 10 minut tylko dwa razy trafiły z gry, a 1KS Ślęza ostatecznie wygrała 94:71.
Kolejny mecz Energa Polski Cukier Toruń rozegra już w sobotę 25 listopada o godz. 14:00 podejmie KGHM BC Polkowice.
Robert Berent